Po 3 dniach i 3 nocach a w sumie po 70 godzinach jazdy docieramy do Irkutska. Na miejscu okazuje się, że nasze rowery, które miały dojechać wczoraj gdzieś się zagubiły. Mamy też problem z wybraniem pieniędzy z bankomatu...Kuba przypadkiem opłaca jakiś rachunek na kwotę 2000rubli ( 220 zl)-z naszego konta szybko uciekają kolejne pieniądze :-)
Atmosfera wpływa również na nasze relacje... Rozdzielamy się, żeby poszukać noclegu. Po kilku godzinach i braku łączności między sobą proszę milicjantów :-) z dworca centralnego, żeby pomogli mi odnaleźć Kubę. Do całej sprawy przyłącza się 2 Rosjan mówiących po angielsku, którzy tłumaczyli całą sprawę. Chcemy sprawdzić w których miejscach Kuba już pytał o nocleg i iść jego śladem. W tym czasie dostaję też ofertę matrymonialną i wykład na temat mężczyzn i ich wad ;-) Odnajdujemy Kubę i miejsce na nocleg. Okazuje się, że cały czas mijaliśmy się nawzajem się szukając.
Zwiedzamy miasto, wybieramy się na krótką przejażdżkę łodzią rybacką po rzece Angara ( jedynej, która wypływa z Bajkalu i czystej jak łza).
Rano szukamy tańszego noclegu. W obecnym płacimy 700 rubli od osoby, a warunki nie adekwatne do ceny.
Znajdujemy miejsce w akademiku Politechniki Irkutskiej. I tu widzimy za co płaciliśmy wcześniej :-) ( tu 130 rubli/osoba)
Wszystko brudne, podarte, podrapane, popisane itd. Zostajemy na 3 noce, robimy wielkie pranie. W tym czasie dalej zwiedzamy miasto, kupiliśmy też telefon i dostaliśmy rosyjski numer z roamingiem.
Spotykamy też 3 sympatycznych Polaków i Elene z Hc, która bardzo nam pomaga.
Rowery przyjechały dopiero 27.07.2007. Jutro nad Bajkał. Część bagażu zostawiliśmy u Eleny i tak jak doradziła wykupujemy bilety na autobus. Mały problem z zapakowaniem bicyclow ( musieliśmy je rozłożyć "na łopatki" -posypały się śrubki itd)