Zostaliśmy podwiezieni do miejsca z którego odpływa prom na Olchon. Tu się rozbiliśmy. Dookoła piękne widoki na Bajkał, biegające susły, nikły ślad cywilizacji ( prąd dopiero drugi rok).
Rano wyruszyliśmy w dalszą drogę...piaszczystą ( asfaltu nie ma na całej wyspie).
Nie dość, że ciężko bo góry to jeszcze straszny wiatr wiejący prosto w nas i niosący ze sobą sterty piachu. Po 10 km daliśmy za wygraną i tradycyjnie stanęliśmy na stopa.