To miała być spokojna podróż...hm, tak przynajmniej zapewniała sprzedawczyni w kasie AeroSvit. Zaczęło się od tego, że przypadkiem chcieliśmy polecieć nie do Bangkoku lecz do Pekinu. Kierunek podobny tylko przewodnik nieodpowiedni. Uprzejma obsługa lotniska słowa po angielsku nie wyksztusiła więc wszelkie informacje zdobywaliśmy od podobnie zakręconych jak my podróżników. Udało się-siedzieliśmy w samolocie zaczytani w Ukraińskim czasopiśmie, wszystko przebiegało jak należy dopóki kapitan nie poinformował o problemach z silnikiem. Obiecali, że w ciągu godziny sytuacja się zmieni...no i zmieniła się. Na lotnisku w którym nie ma przyzwoitej poczekalni, restauracji i miejsca dla niepalących ( co jakiś czas ogłaszano, że nigdzie nie wolno palić-prawda była inna....po co komu zakazy) spędziliśmy dodatkowych 6 godzin. Przewoźnik zadbał o nas przynosząc w 5 godzinie bułkę i butelkę gazowanego napoju na 2 osoby. Hm..no cóż...to tylko tanie linie lotnicze. Tym samym samolotem ( obiecali, że naprawionym) mieliśmy spędzić kolejne 9 godzin, ale już nie na lotnisku tylko w chmurach-nie wiem co było gorsze. Dolecieliśmy :-) do Bangkoku cali i chyba szczęśliwi.