Późnym wieczorem samochód zatrzymał się gdzieś na obrzeżach miasta. Dziękując za okazaną życzliwość, pożegnaliśmy się z Tajami i dalszą podróż do pensjonatu odbyliśmy już w cywilizowanych jak na Tajlandię warunkach.
Na miejscu czekały na nas pachnące, świeże ubrania i ten sam, czysty, ciepły pokój, w którym gościliśmy kilka dni wcześniej.
Niezwykle przyjemnie było zasnąć w miękkiej pościeli na wygodnym łóżku z pilotem od telewizora w ręku i schłodzoną w lodówce butelką wody.
Następnego dnia staliśmy na przystanku autobusowym. Po nocnych igraszkach mysz w sklepie spożywczym nie było śladu. Czekały gdzieś pewnie pod miotłą na zamknięcie sklepu i zgaszenie światła.
Tym razem drogą na południe, przez Lampang i miasteczko Tak dotarliśmy do graniczącego z Birmą Mae Sok.