Czeka :-). Najpierw sprawdzamy jak wygląda sprawa wolnych biletów na Kolej Transsyberyjską a później wysyłki rowerów. Biletów brak, więc jedziemy z Laurą do jej domu na nocleg. Sprawdzamy połączenia przez internet, znajdujemy 2 wolne miejsca, ale przez Pierm-a to oznacza, że nadrobimy trochę drogi.
Czas pozbyć sie rowerów na kilka dni :-) i tu....biurokracja, biurokracja, biurokracja....od okienka, do okienka. Jedna pani wysyła do drugiej pani i tak cały czas. Załatwienie wszystkiego zajęło nam kilka godzin. W tym czasie musieliśmy też zważyć rowery i opisać wszystkie ich szczegóły typu: siedzenie, bagażniki, lusterka, kierownice itd. Wytłumaczono nam, że na Syberii to wszystko możliwe. Wykupujemy ubezpieczenie od zagubienia i żegnamy się z rowerami....czy na zawsze?
U Lary spędzamy czas z jej chłopakiem, który z dumą opowiada nam o swoich korzeniach czyli o Tatarach.
Na dworzec podwozi nas mama Laury. Z biletami w ręku wsiadamy do pociągu-Kolej Transsyberyjska :-) jak to brzmi :-)