Stajemy na stopa w droge powrotna do Kultuka. Po 5 minutach zabiera nas mlody chlopak wiozacy swoja gadatliwa tesciowa. Szanowna pani co chwile pokrzykuje cos w naszym kierunku, za wszelka cene probujac namowic nas na uslugi przewodnicze swojego ziecia. Proponowana cena drozsza niz w biurach podrozy :-)
Na koniec slyszymy jeszcze:
- no to placicie 100 rubli
hehe, dobry jest zwyczaj w Rosji, ze jesli ktos zada zaplaty za stopa powinien o tym poinformowac juz na samym poczatku. Tak wiec, nasza pani nie dostaje ani grosza.
W wiosce Kyren troche ryzykujemy: nie mamy paszportow ani ich kopii, nie mamy pieniedzy i meldunkow a podchodzimy do milicjanta drogowego z pytaniem czy nie zatrzymalby dla nas samochodu jadacego do Kultuka. Poczatkowo sluzbowa twarz zaczyna sie usmiechac, a konczy sie na tym, ze milicjant sam sobie lapie stopa a my stoimy dalej. Na szczescie nie dlugo. Nie dosc, ze nasz kierowca sympatyczny to jeszcze dowozi nas do samego dworca kolejowego.
Na miejscu okazuje sie, ze dzisiaj zaden pociag nie pojedzie ( stara kolej transsyberyjska wzdluz Bajkalu) i musimy czekac do jutra. Rozstawiamy namiot na plazy i liczymy ruble, ktore nam pozostaly. Starczy na chleb, wode i mleko...i glodowka. Najblizszy bankomat w Listwiance ( czyli za 2 dni).
Rano wskakujemy do pociagu. Trzecia klasa kosztuje nas 112 rubli. W zatloczonym wagonie spedzamy kolejnych 8 godzin. To nasz rekord: 80 km w 8 godzin :-)
Po drodze pociag zatrzymuje sie kilkakrotnie na okolo 30 minut. Wyglada to zabawnie- za przewodniczka wychodzi kilkaset osob robiacych zdjecia tunelom, sztucznym wodospadom itd.Jest nawet dluzsza przerwa na kapiel w Bajkale :-)
Decyzja przejscia ostatniego odcinka "zelaznej drogi" zostaje cofnieta ze wzgledu na paskudna pogode ( mimo, ze miejsca na palatki sa fantastyczne).
Dojezdzamy do Portu Bajkal. Musimy czekac do nastepnego dnia na tani prom ( 34 ruble/osoba). Ten, ktory teraz odplywa kosztuje 6 razy drozej. Szukamy noclegu w starej lokomotywie, ale porozbijane wszedzie szkla odwodza nas od tego pomyslu. Rozbijamy namiot w sasiedztwie Rosjanki, ktora po swiecie podrozuje samotnie. Ma na swoim koncie miedzy innymi 2-dniowy pobyt w tajdze bez sprzetu turystycznego , typu namiot, spiwor itd. Gratulacje za odwage.
Spedzamy wspolny wieczor przy kurylskim czaju i najchlodniejsza jak do tej pory noc. Z zimna praktycznie nie zasypiamy. A cieple spiwory powedrowaly do Polski....