Decyzja podjeta, jedziemy dalej zanim na dobre przyrosniemy do tego miejsca. Wsiadamy w JR (690Y/osoba) i po okolo 40 minutach wysiadamy w Narze-dawnej stolicy Japonii.
Meldujemy sie w miejscy, w ktorym pokoje podzielone sa na czesc dla dziewczat i czesc dla panow. Myslimy, myslimy i nie dajemy za wygrana. Wykorzystuje moment chrapania wspollokatorki i przemycam Kube do siebie :-)
Mamy w hostelu jakiegos Araba, posiadajacego licencje pilota, wyszukujacego w gazecie ;bushowskich; informacji i zachowujacego sie malo normalnie. Nie chce sie nawet przyznac z jakiego kraju pochodzi. My i wszyscy pozostali mieszkancy zastanawiamy sie czy jutro ujrzymy jeszcze slonce :-)
Nara to bardzo fajna miejscowosc i nie chodzi tu o to, ze jest co zwiedzac, ale o samo polozenie-lasy i gory. Czujemy sie jak w sanatorium-gdyby nas jeszcze tylko policjanci z miejsca pracy nie przeganiali :-)