wizyta u ninja i nocleg w bankomacie :-)

Jedziemy do Ige Ueno ( 1/3 drogi z Nary do Kuwany) zobaczyc muzeum wojownikow ninja. Troche sie na to muzeum uparlam-ninja brzmi tak tajemniczo.
Dojechalismy, zostawilismy plecaki na tylach marketu ( Kuba znalazl chinska 100 haha=37zl). Wejscie jest okropnie drogie 700Y/osoba, za okolo 30 minutowy pobyt na terenie ninja. Witani jestesmy przez wojowniczki w rozowych, smiesznych strojach. Wchodzimy do chatki ninja i z niedowierzaniem odkrywamy coraz to nowsze i bardziej zaskakujace skrytki. Wszedzie tajne drzwi, schowki i "kabiny" do podgladania. Kobieta nas oprowadzajaca, w sekudne znika gdzies i pokazuje sie w innym miejscu.
Przechodzimy do muzeum-Kuba probuje swoich sil w chodzeniu po wodzie za pomoca odpowiednich "chodakow", ktorymi poslugiwali sie wojownicy. Niestety jestesmy za pozno, zeby zobaczyc show ninja. Wszyscy, ktorzy beda chcieli zobaczyc walke powinni sie stawic w muzeum nie pozniej niz o 16:00.
W drodze powrotnej zahaczamy o widokowo polozony zamek i wracamy do marketu z nadzieja, ze z naszych plecakow cos zostalo. Ktorys raz juz okazalo sie, ze Japonczykom w kwestii bagazu mozna smialo zaufac.
Zabieramy plecaki i przed siebie....na stopa....do Kuwany. Jest ciemno i pada deszcz, ale mimo wszystko dosc szybko zatrzymuje sie samochod.
W Kuwanie znowu problem z noclegiem. Kazda kolejna miejscowosc, ktora zwiedzamy ma wyzsze ceny. Chodzimy, bladzimy i nic-niestety. Ceny najtanszych noclegow powalaja-7000Y/osoba.
Decydujemy sie zatem na klatke schodowa :-( dworca kolejowego. Schodzimy do piwnicy i....alarm. Zalaczylismy czujke. Uciekamy z tego miejsca i znajdujemy przyjemny kacik w pomieszczeniu z bankomatem. Postanawiamy nie zwracac uwagi na kamery, wyciagamy karimaty, spiwor i zasypiamy na siedzaco. O 4:00 budzimy sie z zimna, wchodzimy do jakiegos hotelu i pytamy czy mozemy sie ogrzac. Nie dosc, ze dziewczyna sie zgadza to jeszcze udostepnia nam darmowy internet.
Siedzac bod bankomatem, marzylismy o wannie z goraca woda, ktorej nie mielismy od czasu wyjazdu.
Hm...jak byl nocleg w bankomacie to nastepny w luksusie :-)
Jestesmy w najtanszym hotelu w miescie ( cena i tak powala) i przezywamy szok: w pokoju mamy: mini zestaw kuchenny, TV, lodowka, klimatyzacja, nawilzacz powietrza, lazienka z wanna i podgrzewana ubikacja ( z dodatkowymi atrkacjami), suszarki, przedziwne lampy, ktorych nawet nie potrafimy wlaczyc itd. Ale odmiana :-)
Kazda kobieta mieszkajaca w hotelu otrzymuje prezent: kosmetyki i srodki higieniczne, maszynke do golenia i......podwiazke :-)
Hotel jest super i nazywa sie super. Normalnie nie robilibysmy reklamy, ale o tym miejscy warto wspomniec. Dla osob majacych "podstawowa" kase i chcacych sie przespac w Japonii polecamy siec:
www.superhotel.co.jp
Sniadanie, internet ( w kazdym pokoju) wliczone w cene. Na miejscu pralnia na monety, kuchnia, prasowalnice itd. Nam sie podoba...tylko, ze po nocy w bankomacie to wszystko nam sie podoba :-)

23 listopada rozpoczyna sie w Tado Town festiwal Yabusame. Popatrzymy na koniki, dawne stroje i uliczne pokazy. Pozniej wyruszymy ku jednemu z naszych marzen-wulkanowi Fudzi.
Festiwal rzeczywiscie warto zobaczyc chocby dla samych strojow. Calosc trwa dosc dlugo, zaczyna sie ceremoniami, chrzcinami, przemarszami itd. Pozniej kolejno jezdzcy galopujac probuja strzelic z luku do tarczy. Najczesciej sie to nie udawalo, ale jak juz ktorys trafil to brawa dlugo nie milkly.

Zdjęcia (21)

Komentarze (0)