W ostatniej chwili dowiadujemy się, że już nie płyniemy-dobiliśmy do portu.
Jetseśmy w Naha na Okinawie-łaaaaa!!!!!
Z oszczędności ( czyt. sknerstwa) przechodzimy z plecakami przez całe miasto. Zwiedzamy motylkowy ogród, parki, ulice jak z deptaku w Międzyzdrojach i stajemy na stopa do Okinawa City.
Dziadzio już tradycyjnie zatrzymuje się przy budce z napojami, wręcza 2 CC i zawozi przed wskazany przez nas adres. Na koniec kłania się tak nisko, jakby to sam za coś dzękował. Ah..ta Japonia.