obowiązkowa wizyta w szpitalu...i maści, leki, rajstopy uciskowe-ah...do dziś się z tego leczę :-)

Docieramy do Bangkoku przed południem. Kierunek-Thanon Khao San Road. Tym razem trafiliśmy bez problemów. Szybki prysznic w pensjonacie, rozpakowanie bagaży i z pomocą recepcjonisty wybór najodpowiedniejszego szpitala.
Odległość nie była duża, zdecydowaliśmy się jednak wziąć taksówkę.
Wnętrze szpitala przypominało luksusową, prywatną klinikę. Wszystko nieskazitelnie czyste, obsługa świetnie mówiąca po angielsku, natychmiastowa reakcja personelu-pełen profesjonalizm. Wszystkim chorującym gorąco polecam to miejsce:

Mission Hospital-Bangkok
430 Pitsanuloke Road (Dusit)
10300 Bangkok-Thailand
www.mission-hospital.org

Zajęła się mną pani doktor, która badająć spuchnięte nogi z zainteresowaniem pytała o Polskę i Chopina. Opowiadała o naukowych pobytach w Europie i chęci podróżowania.

Skończyło się na maściach, bandażach i rajstopach uciskowych. Przez kilka dni miałam też brać tabletki i popijać wapno. Po przyjemnej towarzysko wizycie jeszcze tylko zapłata-jedyne 1742.00 Baht ( około 160zł) i w droge powrotną do hotelu.
Chcieliśmy wreszcie zobaczyć Wielki Pałac, jednak po kilku minutach marszu w gorącym słońcu,ze spuchniętymi nogami dalismy za wygraną i wróciliśmy do pokoju.

Zrobiliśmy pobudkę przed godziną 4:00 i zamówiąną wcześniej taksówką pojechaliśmy na lotnisko.
Ostatni oddech tajskim powietrzem, ostatnie spojrzenie "za siebie", ostatnia bramka celna i Tajlandia powoli stała się historią.

Komentarze (0)