Geoblog.pl    korneliach    Podróże    Dookoła świata-spełniać marzenia 2007    przemycono nas do lochów nieczynnego kościoła....na nocleg
Zwiń mapę
2007
16
lip

przemycono nas do lochów nieczynnego kościoła....na nocleg

 
Rosja
Rosja, Nizny Novgorod
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2225 km
 
trochę z drogi :
nadszedł czas na rowerki. Z Moskwy nie było tak ciężko, dokuczały jedynie samochody. Wyobrażaliśmy sobie rosyjskie drogi jako puste, bezludne, nieasfaltowe odcinki a tu niespodzianka: 2-pasmówka a ruch większy jak na naszych autostradach. Dało nam to popalić po około 50 km, więc zjechaliśmy z głównej trasy.
Czas zastanowić się nad zmianą planów. W Rosji nie ma równoległych do głównej drogi mniejszych tras. Tym samym gdybyśmy chcieli przejechać spokojniejszymi odcinkami musielibyśmy nadrobić ponad 100% km całej zaplanowanej trasy!!!! czyli nie 5000km a ponad 10000 :-)
Zatrzymaliśmy się na pierwszy biwakowy nocleg z nowym pomysłem...podjechania części odcinka pociągiem.
Rano dojechaliśmy do miejscowości Ziehtlo-Stal i zapakowaliśmy rowery do wagonu. Tak zleciało nam 150 km :-) do Vladimira (jedna przesiadka-do tej pory nie wiemy dlaczego).
Wsiadamy ponownie na rowery. Jest ciężko, chociaż samochodów znacznie mniej niż za Moskwą. Góry są piękne jak się po nich chodzi, ale jazda rowerami z 40 kg bagażem daje się we znaki. Padamy ze zmęczenia, zatrzymujemy się na nocleg przy stacji benzynowej i słyszymy od ochroniarza:
- tu cyganie mieszkają, jedźcie dalej.
No więc wsiadamy znowu na rowery i pedałujemy 5km. Za krzaczkami głównej drogi rozbijamy namiot, szybki obiad typu instant i spanko. Całą noc po drugiej stronie krzaków kierowcy zatrzymują się " do toalety" więc dziwnym odgłosom nie ma końca :-)


W miejscowości Bogoliubliowo ( czy dlatego że tam kościół piękny? ) zażywamy pierwszej kąpieli :-). Wskakujemy do rzeki na golaska...z drugiej strony podglądają nas przez lornetkę rybacy, ale nic sobie z tego nie robimy. Po tych kilku dniach musieliśmy się w końcu wyszorować. Spotykamy Rosjanina, który kilkanaście lat temu pracował w Sosnowcu-pierwszy objaw życzliwości na trasie :-)
Około 500m dalej zaczynamy łapać stopa...z rowerami. Po 5 godzinach stania zabiera nas kierowca swojej 20-letniej ciężarówki. Podwozi nas 220 km do miejscowości Nizny Novgorod. Próbujemy jechać dalej sami, ale robi sie ciemno a miejscowość jest ogromna. Szukamy noclegu. Z drogi widzimy kościół, jedno spojrzenie i wchodzimy na jego teren. Gdzie jak gdzie ale w kościele mogliby przygarnąć 2 wędrowców :-) Na miejscu okazuje się, że kościół jest otwarty tylko dla grup zwiedzających a księża już dawno się wynieśli. Mimo wszystko wypraszamy na ochroniarzach schronienie. Wpuszczają nas do starych lochów, w których kiedyś musieli mieszkać księża ( tak przynajmniej wnioskujemy po obrazach i relikwiach rozwieszonych na ścianach). Strasznie tu cuchnie stęchlizną. Dostajemy wrzątek na herbatę. Jest tylko jeden mały problem-nie możemy nigdzie wychodzić, tym samym co tu zrobić z potrzebami toaletowymi ? Problem sam sie rozwiązuje-po kilku godzinach mamy już zapełnioną butelkę po wodzie :-)
W nocy coś nas gryzie, ale za to pierwszy deszcz w Rosji nas nie zaskakuje.
O 5 rano budzi nas ochroniarz, musimy wychodzić ( przed przyjściem dziennych pracowników).

Jedziemy za miasto. Z głodu zatrzymujemy się na obiadek, czyli trawnik, butla gazowa, makaron i sos z proszku. Przechodnie patrzą jak na bezdomnych...może by tak kapelusik ustawić na drobne ? :-)
Stajemy na stopa. Po pierwszych 30 minutach zatrzymuje się kierowca. Kuba wyciąga nóż żeby przeciąć sznurki wiążące bagaż. Zastanawiam się co na taki widok musiał pomyśleć nasz Rosjanin a on jakby czytając w moich myślach otwiera bagażnik cały upaprany krwią. Hehe, ciekawe kto bardziej sie bał :-) . Podwozi nas 100km. Szukamy miejsca na nocleg. Nieszczęśliwie trafiliśmy do regionu, który zamieszkują sami cyganie-nie jest przyjemnie ( mimo że bardzo ładnie). Uciekamy stamtąd i stajemy ponownie na stopa. Jest samochód...młody chłopak zabiera nas kawał drogi, 60 km przed Kazań. Cała trasę przeklina i walczy z milicją. Nie bardzo mu to wychodzi, bo już po kilkudziesięciu kilometrach trzyma w ręku mandat za przekroczenie prędkości. To nie jedyne jego wybryki...cały czas zasypia za kierownicą, więc za każdym razem kiedy już prawie wjeżdża na nadjeżdżający z przodu samochód dostaje mocne szturchnięcie :-)


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
korneliach

Kuba, Kornelia i Antoś
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 102 wpisy102 8 komentarzy8 559 zdjęć559 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej