Geoblog.pl    korneliach    Podróże    Dookoła świata-spełniać marzenia 2007    witaj piekna Mongolio :-)
Zwiń mapę
2007
28
sie

witaj piekna Mongolio :-)

 
Mongolia
Mongolia, Ulan Bator
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7638 km
 
Rozstajemy sie z nasza przewozniczka i ruszamy na stopa do UB.
Na "przyjaciol" nie czekamy dlugo. Mamy juz oferte wyjazdu nad jezioro, noclegu i dowozu do stolicy-a to wszystko za jedyne 100 USD.
Pozbywamy sie gosci i czekamy. Nadjezdza " nasz" autobus ( ten, ktory przywiozl nas z Ulan Ude do granicy), zatrzymuje sie i wsiadamy :-)
Czyste szalenstwo i jaka ulga. Przed nami kilka godzin jazdy. Po drodze zatrzymujemy sie na oficjalne powitanie w Mongolii-wodka, rybka itd. Do autobusu wsiadamy mocno rozluznieni.
Okazuje sie tez, ze osoby z ktorymi jedziemy to nie byle kto m.in minister ds. turystyki z Mongolii i inne szyszki. Jest tez telewizja. Cala ich wycieczka ma na celu wzjamene reklamowanie sie 2 panstw : Rosji i Mongolii.
Zaprzyjazniamy sie z Sasza i 2 innych osob, wymieniamy sie kontaktami. Okolo 3 w nocy dojezdzamy do Ulan Bator. Rozstajemy sie ze wszystkimi, dziekujemy za pomoc i idziemy na nocny spacer w poszykiwaniu taniego miejsca na nocleg. A...przestawiamy zegarki-roznica czasy miedzy Polska a Mongolia 6h.
Po okolo 1 h dobijamy do hoteliku przy dworcu centralnym. Cena 20 USD...no nic-zostajemy ( to przeciez 1,5 doby).

Rano kierujemy sie prosto do Chinskiej Ambasady.
Dzieki Ci Mongolio za to, ze jestes czysta, piekna i usmiechnieta. Spacer ulicami miasta to czysta przyjemnosc i jaka odmiana po Rosji.
Nie ma porozrzucanych wszedzie butelek po piwie, spitych ludzi itd.
Cieszymy sie iscie azjatyckim klimatem....barwne stroje, ludzie z telefonami na ulicach-jako budki tel., pozakrywane twarze ( jak za czasow Sars). Wszystko conajmniej o polowe tansze niz w Rosji, napisy po angielsku...a nasza wiza tylko na 30 dni-wielka szkoda.
Kawiarenki internetowe za 1zl/godzina :-)
Od ochrony ambasady pobieramy wnioski wizowe i dowiadujemy sie ze mozemy przyjsc nie wczesniej niz w piatek. Tak wiec mamy troche czasu na zwiedzanie miasta.
Pierwsze kroki kierujemy do Muzeum Naturalnej Hostorii Mongolii zobaczyc dinozaury. Same szkielety nie robia na nas takiego wrazenia jak sklay i mineraly z okolic pustyni Gobi. Szokuje tez liczba powypychanych zwierza, ktorymi mozna by bylo obdarowac conajmnie kilka muzeow.
Pozniej idziemy do wesolego miasteczka. Wsiadamy na mlynskie kolo i podziwiamy UB z gory. A...cena za bilet 50 groszy hehe
Jemy tez nasze pierwsze dania mongolskie...nalesniki nadziwane poledwica, papryka itd a wszystko w pysznym sosie i za smieszne pieniadze.

Uczymy sie tez nowej waluty. Wszystko przeliczamy najpierw na ruble a pozniej na zlotowki.

na kolejne noce przenosimy sie do Gobi Guset House, w ktorym spotykamy Anie-Polke mieszkajaca we Wloszech.

Hm...pisac czy nie pisac :-) 3 osoby, ktore poznalismy w autokarze zapraszaja nas na wspolny wieczor. Spodziewalismy sie wspolnego zwiedzania miasta itd. Nasi znajomi zabieraja nas na zwiedzanie ale........nocnych lokali. Ostatecznie ladujemy w klubie na pokazie striptizu. Wogole caly wieczor nalezy do...hm jak to nazwac-interesujacych ( rowniez z punktu widzenia prawa). Ze wzgledu bezpieczenstwa pominiemy szczegoly wieczoru, ktory trwal do 1 w nocy.
Po powrocie do Guest House postanowilismy nie spotykac sie wiecej z zapoznana trojka...tylko ze los sprawia nam "niespodzianke"-jeden z nich zamieszkuje z nami i spi na lozku obok.

Dzien spedzamy na zalatwianiu wiz do Chin...i tu powtorka z przeszlosci. Co prawda nie potrzebna byla registracja ( jak to bylo w Rosji) ale za to kolejka interesantow przez 2 godziny stala w tym samym miejscu. Ochroniarz zamknal drzwi oznajmujac wszystkim, ze na dzisiaj to juz wszystko bo zbliza sie 12:00 i ambasada konczy prace. Wszyscy ludzie, czekajacy od rana jak jeden powiedzielismy, ze nigdzie sie nie ruszymy i postawilismy na swoim. Poskutkowalo-kolejka zaczela sie zmniejszac, a my zostalismy wpuszczeni jako ostatni :-) Reszta ludzi zostala poproszona o przyjscie ponownie za 3 dni.
W okienku okazalo sie, ze nie mamy szans na wize 2-krotnego wjazdu bo tak poprostu :-), wiec ta sama sytuacja ponowi sie zapewne w Japonii.
Pozbylismy sie paszportow-znowu.

Jutro rano wyruszamy w dobowa podroz autobusem do Murun, a stamtad w 4-godzinna podroz do wioski Tsagaan Nuul, gdzie czeka juz na nas Alex z Hospitality Club.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
korneliach

Kuba, Kornelia i Antoś
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 102 wpisy102 8 komentarzy8 559 zdjęć559 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej