Geoblog.pl    korneliach    Podróże    Dookoła świata-spełniać marzenia 2007    kraina wiszacych swiatyn i tysiecy posagow Buddy
Zwiń mapę
2007
27
wrz

kraina wiszacych swiatyn i tysiecy posagow Buddy

 
Chiny
Chiny, Datong
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10486 km
 
O 12:00 wymeldowujemy sie z pokoju, bagaze zostawiamy w przechowalni i do miasta...poszukac czegos chinskiego. O 23:00 mamy pociag do Datong. Wloczymy sie po sklepach, fundujemy sobie " wycieczke-niespodzianke" tzn. jedziemy miejskim autobusem, wysiadamy "gdzies" na przystanku i idziemy przed siebie nie spogladajac na mape. Odkrywamy w ten sposob nieco z prawdziwej atmosfery Pekinu. Wieczor spedzamy w lobby guest house. O 22:00 zabieramy plecaki i do najblizszego metra, przesiadka na inne i znowu spacer. Dotarcie do zachodniego dworca kolejowego zajmuje nam ponad 1 godzine. I co slyszymy?
-biletow brak :-(
Wykupujemy zatem bilety na poranny pociag w wagonie typu " hard seat" ( 31Y/osoba) i wracamy do guest house. Meldujemy sie po 24:00 i nastawiamy zegarki na 7:00-ciezko :-)

27.09.2007
Okazuje sie, ze niedaleko guset house byl przystanek autobusowy ( nr 9), ktory dojezdza bezposrednio do dworca zachodniego...hm...bedzie na nastepny raz :-)
No...dworca mozemy Pekinczykom pozazdroscic-poselekcjonowanie poczeklnie ( w zaleznosci od numeru pociagu), na perony pasazerowie wpuszczani chwile przed odjazdem, jednym slowem: lad i zdnego problemu zeby sie w tym wszystkm odnalezc.
A w pociagu to juz gorzej. Klasa hard seat to znaczy " bedzie ciezko", i to nie dlatego, ze siedzenia sa twarde ale przez setki ludzi kaszlacych prosto w twarz, plujacych pod nogi, palacych mimo zakazu, chlapiacych wszedzie zupkami chinskimi no i jeszcze traktujacych bialych jak malpki w zoo: popatrzec jak jedza, pja, spia itd.
Jesli tylko mozna to warto doplacic do sypialnego-tam przynajmniej tylko 2 inne osoby beda staraly sie przekazac swoja gruzlice-a nie setki :-)
Po 6 godzinach zakrywania twarzy koszulka dojechalismy do Datong.
Szybko znajduje sie przyjaciel z oferta noclegu a zaraz pozniej wycieczki. Tym razem korzystamy. Zaoszczedzamy w ten sposob troche kasy, spimy nie w dormitorium a w 2-osobowym pokoju. Hotel ma chyba zakaz meldowania obcokrajowcow, ale to nie nasza sprawa :-)
Nasz "przewodnik" okazuje sie calkiem przypadkiem :-) taksowkarzem i w zwiazku z tym ma dla ns dodatkowa oferte: 2 miejsca w okolicach Datongu ( w sumie 200km) za jedyne 200Y. Hehe-nie ma mowy-pojedziemy zwyklymi autobusami.
Rano budzi nas telefon,
-mam trzecia osobe-Francuza-cena bedzie 140Y
Znowu oplacalo sie poczekac :-). Co prawda nasz Francuz-jakby to powiedziec-troche...jedyny w swoim rodzaju, ale to przeciez tylko na jeden dzien.
Najpierw jedziemy do Hengshan Mountain ( ok 65km na S od Datong) i wiszacych na skalach swiatyniach.
E tam...Mur Chinski....e tam...Pekin...tu warto bylo przyjechac :-)
Przepiekne widoki, gleboki kanion, wysoka tama wodna, beznadziejne konstrukcje i prawie brak zabezpieczen...i jest pieknie!!!
Osoby z lekiem wysokosci powinny sobie to miejsce darowac. Swiatynie wisza nad przepascia, podparte drewnianymi belkami. Dla tych, ktorym swiatynie wydaja sie byc za nisko polozone jest jeszcze do zobaczenia tama wodna, na ktora tez trzeba wdrapac sie po popekanych, naskalnych schodkach ( dodatkowa oplata 10Y).
Z tego miejsca juz nie chce sie zejsc. My wyciagamy mleko, pomidory i tworzymy swego rodzaju atrakcje na wysokosci dla turystow i pracownikow :-)

Z gor, przez Datong jedziemy do Youngang Grottes-jaskin z wieloma tysiacami posagow Buddy, wpisanych w 2001 na liste UNESCO.
Grot jest kilkadziesiat, w kazdym jeden olbrzym, albo setki malych posagow. Jest na co popatrzec :-)

29.09.2007
Sobota, a to oznacza slubu :-)
Z pokoju wybiegamy za odglosami strzalow i petard....jest....to sie nazywa miec huczne wesele ;-)
Panna mloda w parawanie niesionym przez wystrojonych Chinczykow, mlody biegnie obok a przed "orszakiem" orkiestra...potem petardy...coraz glosniejsze.
Takich scenek widzimy dzisiaj wiecej, odnajdujemy tez to czego szukalismy w Chinach...zapach ulicznego jedzenia, kolory, muzyke i "tych" co trzeba ludzi.

Jutro sprobujemy stopem dotrzec do Pingao...dalej na poludnie.


Dla zainteresowanych Datongiem:
-jest swietna kafejka internetowa, okolo 100 komputerow, szybkie polaczenie, 3 minuty od dworca kolejowego, w strone centrum, po prawej stronie, za 1h/2Y
-jest swietna restauracja ( obiad 25Y=8zl), na dzien dobry dostaje sie zupe i zbite bialko z czosnkiem albo owocami morza-pycha, woda z cytryna, goraca tez w cenie a dania....eh-to trzeba zobaczyc i sprobowac. Restauracja nazywa sie (chyba) UBC Caffee. Z dworca trzeba isc Xinjian Beilu, po 5 minutach skrecic w lewo w Xima Lu i isc caly czas prosto ( jakies 30 minut)-knajpa jest po prawej stronie z zielonymi kanapami-dojazd tez autobusem numer 4 z dworca-jakies 7 przystankow
-hotel w ktorym spalismy, cena 50Y za 2 osoby, 2 minuty od dworca, trzeba z holu glownego skrecic w prawo i za pierwszym budynkiem wejsc w mala uliczke, hotel jest zaraz kolo policji


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
korneliach

Kuba, Kornelia i Antoś
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 102 wpisy102 8 komentarzy8 559 zdjęć559 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej